Reklama

Giertych czyli cel precyzyjnie wybrany

19/10/2020 09:41

Jarosław Kaczyński, decydując się na zatrzymanie dawnego wicepremiera swojego rządu, kierował się racjami politycznymi a nie antykorupcyjnymi: wskazują na to termin oraz sposób przeprowadzenia całej operacji. 

Adwokat rodziny Tusków, Radosława Sikorskiego oraz wielu innych polityków Platformy Obywatelskiej Roman Giertych zatrzymany został w sposób nie tylko ostentacyjny ale wręcz demonstracyjny w chwili, gdy wychodził z gmachu sądów. W dniu przeprowadzenia akcji w Polsce zanotowano kolejny rekord zachorowań na koronawirusa, zaś dzień wcześniej w głosowaniu nad piątką Kaczyńskiego (nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt) dyscyplinę złamało siedmiu senatorów PiS. Partia rządząca miała więc od czego odwracać uwagę, krytykowana masowo zarówno za nieudolność w zwalczaniu COVID-19 jak forsowanie rozwiązań niekorzystnych dla wsi, gdzie notuje najwyższe poparcie (likwidacja farm zwierząt futerkowych wraz z co najmniej 9,5 tys miejsc prac oraz zakaz uboju rytualnego bydła). W dodatku Giertych, zamożny (niedawno nabył posiadłość we Włoszech) i arogancki w codziennych kontaktach nie budzi sympatii Polaków: gdy odchodził ze stanowisk wicepremiera i ministra edukacji cieszył się zaufaniem 13 proc z nas, zaś 70 proc rodaków deklarowało wobec niego nieufność.  

Sprawę Romana Giertycha rządzący powiązali z postaciami największych polskich oligarchów: miał uczestniczyć w wyprowadzeniu pieniędzy ze spółki Polnord, czego beneficjentem byłby Ryszard Krauze, wieloletni szef Prokomu. Skomplikowany mechanizm wiązał się z fikcyjną refundacją przez miasto kosztów instalacji do odprowadzania deszczówki z osiedla Miasteczko Wilanów, co nie miało miejsca, ale zostało zaksięgowane. Zatrzymano zaś mecenasa w przeddzień posiedzenia aresztowego w sprawie Leszka Czarneckiego, innego rodzimego miliardera i celebrytę, męża najsłynniejszej prezenterki telewizyjnej Jolanty Pieńkowskiej. Stąd obawy o naruszenie tajemnicy adwokackiej przy okazji przeszukań w kancelarii i domu - z rozmysłem albo z pośpiechu wywołanego populistyczną gorliwością.

Ludzie Kaczyńskiego (który od niedawna jako wicepremier oficjalnie nadzoruje resorty siłowe) zatrzymali jednak w osobie Giertycha nie tylko oponenta prezesa PiS, ale jego dawnego zastępcę w rządzie.

Jako czołowy polityk Ligi Polskich Rodzin Roman Giertych w latach 2006-7 pozostawał w gabinetach Kazimierza Marcinkiewicza oraz Jarosława Kaczyńskiego wicepremierem i ministrem edukacji. Nauczycielom dał się we znaki zapowiedzią zmian kanonu lektur, do którego chciał włączyć m.in. dzieła Jana Dobraczyńskiego, w stanie wojennym lidera popierającego władzę Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego. Jako minister Giertych rozważał ograniczenie koedukacji w nauczaniu, na początek w istniejących wtedy jeszcze gimnazjach, co miało przeciwdziałać... przemocy w szkole. Pomysłów swoich nie wprowadził, bo koalicja i rząd rychło upadły, za sprawą koordynowanej przez Mariusza Kamińskiego wtedy szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego operacji przeciw innemu wicepremierowi Andrzejowi Lepperowi z Samoobrony, mającej udowodnić, że jest on łapówkarzem. Gdy wszystko się wydało - Kaczyński zdecydował się na przedterminowe wybory. Teraz po 13 latach ten sam Mariusz Kamiński stał się wykonawcą kolejnej akcji, tym razem przeciw Giertychowi. Wymierzona jest zarazem w środowisko polskiej palestry. Znanych adwokatów ekipa PiS dotychczas nie zatrzymywała. Miary symbolu nabiera fakt, że pełnomocnikiem Giertycha został teraz Jakub Wende, syn wieloletniego obrońcy w procesach politycznych PRL Edwarda Wendego, pod koniec życia sprawującego mandat parlamentarzysty wolnej Polski.

Pomysłodawcą realizacji wobec Giertycha, jak mówią o takich akcjach służby specjalne, z pewnością pozostaje Kamiński szef resortu spraw wewnętrznych a nie minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, którego wpływy po próbie buntu przeciw Kaczyńskiemu w kwestii ustawy o ochronie zwierząt (przegranej) oraz bezkarności urzędniczej (wygranej, bo ją wycofano) osłabły tak, że z trudem obronił swoją pozycję w rządzie. Teraz to inni politycy próbują pokazać, że są od Ziobry twardsi. 

Uderzający okazuje się humanitarny aspekt całej sprawy. Giertych zasłabł w trakcie przeszukania. Stało się to w łazience i w obecności funkcjonariusza CBA, co w oczywisty sposób nasuwa analogie ze sprawą byłej minister Barbary Blidy, która wedle oficjalnej budzącej liczne wątpliwości wersji (kwestionowanej m.in. w filmie Sylwestra Latkowskiego i Piotra Pytlakowskiego "Wszystkie ręce umyte") miała zastrzelić się właśnie w łazience i na oczach funkcjonariuszki w trakcie najścia służb na jej dom. Wtedy również decydentami pozostawały te same osoby: premier Kaczyński, szef CBA Kamiński oraz minister Ziobro. Odwiezionemu do szpitala Giertychowi zarzuty przedstawiono, gdy znajdował się w stanie, wykluczającym legalność tej czynności. Na razie wolność byłego wicepremiera gwarantuje już wpłacone poręczenie majątkowe w wysokości 5 mln zł. Choćby ten aspekt - jak również zmienność przekonań Giertycha, ewoluującego przez lata od udziału w rządzie z PiS do roli dyżurnego krytyka tej partii i adwokata wielu polityków PO oraz kandydata tej partii do Senatu, zresztą nieudanego - wszystko to pomimo dramatycznych okoliczności zatrzymania i politycznych motywacji afery raczej nie sprzyja budzeniu współczucia dla losu byłego wicepremiera ze strony przeciętnego Polaka. Monitorowanie rozwoju jego sprawy z pewnością jednak okaże się przydatne dla oceny praworządności w Polsce. Oprócz domniemanego naruszenia tajemnicy adwokackiej najwięcej obaw budzą oświadczenia przedstawicieli władzy w tym zwierzchników służb specjalnych (Maciej Wąsik), że Giertych symulował omdlenie - zwłaszcza, że nie są oni lekarzami.

O winie i niewinności rozstrzyga sąd, do tego czasu również w wypadku Giertycha trzeba zakładać tę drugą i wszystko co zdarzy się w tej sprawie śledzić z równą uwagą, z jaką pisowskie służby w ostatnich miesiącach kroczyły za mecenasem. 

FOT: Twitter Roman Giertych

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do