Reklama

Michał Szczerba: Nadal widać wielką determinację Białorusinów [NASZ WYWIAD]

08/10/2020 07:15

Z Michałem Szczerbą, posłem Koalicji Obywatelskiej, rozmawia Łukasz Perzyna.

- Nie tylko jako jedyny parlamentarzysta Koalicji Obywatelskiej i naszego Sejmu ale w ogóle jedyny spoza Białorusi był Pan świadkiem wyborów prezydenckich i demonstracji, które wybuchły, gdy Aleksander Łukaszenka ogłosił się zwycięzcą z wynikiem 80 proc chociaż ludzie zagłosowali na Swietłanę Ciechanouską, jego kontrkandydatkę. Dwa miesiące minęły, czy świat o problemie nie zapomniał?

- Tyle minęło od wyborów, można więc powiedzieć, że to wystarczający czas, żeby dokonać podsumowania. Nadal widać wielką determinację społeczeństwa białoruskiego, mimo fali represji, którymi objęto blisko 7 tys osób. Co istotne, udało się również to, że nigdy temat Białorusi nie był tak żywo obecny w ostatnich trzech dekadach, nigdy od chwili uzyskania przez Białoruś niepodległości. Mimo trudności oraz hamulcowych, których rolę odgrywają Węgry i Cypr, Unia Europejska wydała wspólne stanowisko. Rada Europejska uznała wybory za nieważne, bo nie były wolne i za nieuczciwe, stwierdziła, że ich oficjalny wynik odwrócił wolę społeczeństwa, w nich wyrażoną. Udało się instytucjom europejskim wprowadzić pierwszy etap sankcji, które objęły 40 przedstawicieli reżimu, odpowiedzialnych za nadużycia władzy i fałszowanie wyborów. Dotknął ich zakaz wstępu na teren Unii. Dołączyły do niego Kanada, Wielka Brytania, USA, teraz też Norwegia. Jeśli zaś chodzi o inny poziom, to kolejne instytucje międzynarodowe się zaangażowały, został uruchomiony tzw. mechanizm moskiewski przez OBWE, jego celem pozostaje misja ekspertów na Białorusi, żeby tam oszacowali naruszenie prawa wyborczego i praw człowieka oraz rekomendowali rozwiązania, umożliwiające poprawę sytuacji.

- Czy Łukaszenka zechce ich wpuścić?

- O to 8 krajów wnioskuje. Na zastosowanie mechanizmu moskiewskiego wstępną akceptację dała również Federacja Rosyjska. Była też rezolucja Rady Praw Człowieka ONZ w sprawie Białorusi. 

- A my? W gorących dniach w Mińsku był Pan jedynym parlamentarzystą.

- Polska, która trochę przesypiała zryw społeczny w ważnym dla nas sąsiednim kraju, wraca teraz na pozycje, na których powinna znajdować się od początku, wreszcie zaczyna dorównywać aktywnością Litwie. Być może to skutek niepisanego porozumienia między rządem a opozycją w Polsce.

- Jak Pan uzasadni jego potrzebę?

- Gra na kilku fortepianach jest skuteczniejsza. Z udziałem władzy, opozycji, również polskich eurodeputowanych. Moje działania obserwatora wyborów na Białorusi oraz późniejsze już po zakończeniu tej misji też przynoszą dobre owoce. Spotkałem się ze sprawozdawczynią ONZ ds. praw człowieka na Białorusi, przestawiłem moje ustalenia dotyczące faktów politycznych, poznanych w trakcie pobytu, Zgromadzeniu Parlamentarnego NATO oraz szefowi unijnej dyplomacji. 5 października otrzymałem list od Josepa Borrella, wysokiego komisarza Unii Europejskiej ds. polityki zagranicznej. Podziękował mi za uwagi, które przedstawiłem. Podkreślił stanowcze podejście Unii Europejskiej do naruszeń prawa na Białorusi. Poinformował mnie, że sankcje wprowadzane przez Radę Europejską należy traktować tak, jakby w tej kwestii Europa stanowiła jeden kraj. Po zakończeniu kadencji Łukaszenki, mniej więcej za miesiąc, Unia dokona przeglądu relacji z Białorusią, bo to "reżim bez demokratycznej legitymacji". Można więc podsumować, że działania na rzecz mobilizacji instytucji międzynarodowych przyniosły efekt. 

- A u nas?

- W kraju program stypendialny im. Konstantego Kalinowskiego rozszerzono do 1000 osób, prosiłem nowego ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o objęcie nim uniwersytetów medycznych, jego beneficjentami są młodzi ludzie ze Wschodu, nie tylko Białorusini. 

- Jak często odbywają się teraz demonstracje na Białorusi?

- Praktycznie każdego dnia. Wystarczy spojrzeć na ostatnie dni, na weekend: w sobotę protestowały kobiety, w niedzielę - można to powiedzieć bez przesady - wszyscy, bo demonstracja była masowa, zaś w poniedziałek odbył się protest seniorów przy tzw. czerwonym kościele katolickim w Mińsku. Pod hasłem "ciepły protest babć i dziadków", rzadkim może w polityce, ale pokazującym, że protesty, do niedawna kojarzące się bardziej z młodymi ludźmi, wszystkich już obejmują. Zobaczymy, jak teraz zareagują tamtejsze władze. Widzą, jak opór rozszerza się na nowe grupy społeczne i wiekowe. 

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do