
Z Bartoszem Arłukowiczem byłym ministrem zdrowia rozmawia Łukasz Perzyna.
- Jak ocenia Pan sytuację wokół prof. Wojciecha Maksymowicza, który odszedł z klubu PiS po tym, jak wysocy przedstawiciele administracji rządowej zarzucili mu, że przeprowadzał eksperymenty na płodach ludzkich? Za pierwszych rządów PiS pojawił się niefortunny kryptonim "Mengele" w sprawie przeciw lekarzowi ale można to było przypisać folklorowi, jaki cechuje służby specjalne, a dziś oskarżenia wobec wybitnego lekarza i jednego ze swoich poprzedników żyruje sam minister zdrowia Adam Niedzielski?
- Profesor Wojciech Maksymowicz od paru lat przeprowadzał największy eksperyment: próbę politycznej współpracy z PiS. Przystał do nich aż doczekał się zarzutów, o które Pan pyta. Nie udało mu się. Wiele nas dzieli. Ale podobnie jak prof. Maksymowicz jestem lekarzem i postawione mu bez dowodów zarzuty uznaję za niesłychane.
- O co więc naprawdę chodzi?
- Rząd zajmuje się walką z lekarzami, z Pawłem Grzesiowskim, Wojciechem Maksymowiczem, także innymi krytykami z własnych szeregów ale też z lekarskiego środowiska jak Andrzej Sośnierz, o czym mówiła Katarzyna Lubnauer - zamiast walczyć z wirusem. Odwraca uwagę od własnych błędów. Minister zdrowia, który sam lekarzem nie jest, z lekarzami walczy.
- Czy uderza Pana brutalność nagonki na Maksymowicza? To przecież dawny minister zdrowia, twórca jednej z wielkich reform AWS, a do jego kliniki w Olsztynie przyjeżdżali Japończycy nie po to, żeby kontrolować jak teraz faceci z resortu, tylko żeby podpatrywać osiągnięcia i się uczyć?
- Koalicja się rozpada. Sprawa byłego ministra zdrowia staje się elementem tego gnicia. Prof. Maksymowicz został wrogiem, gdy objawił niezależność. Powiedziałem już, że polityczna współpraca z PiS stała się jedynym nieudanym eksperymentem w jego pełnym zasłużonych sukcesów życiu lekarza i naukowca. Tak to postrzegam. Nieważne jakie ma zasługi, skoro mówi prawdę, musi zostać zniszczony. To smutne. Nie dziwię się oczywiście, że postanowił opuścić klub PiS.
- Czy ma Pan poczucie deja vu? Już za pierwszych rządów PiS lekarze mieli stać się dyżurnymi wrogami?
- Pamiętam niesławną rymowankę "pokaż lekarzu, co masz w garażu" i groźbę brania medyków "w kamasze" przez Ludwika Dorna. Potem już za obecnych rządów PiS posłanka z ich ław Józefa Hrynkiewicz pokrzykiwała do młodych, źle opłacanych lekarzy rezydentów: "niech jadą". Za granicę, oczywiście. Tak, bezsprzecznie mam takie poczucie, o które Pan pyta. Oni nie tolerują ludzi z własną pozycją. Bo kto ją ma, musi zostać zniszczony. Wszyscy pozostali wiszą przecież tylko na Kaczyńskim, u jego klamki.
Fot: FB Bartosz Arłukowicz
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie